Spojrzałem na swoje krocze. Kurde! Podnieciłem się samym pocałunkiem.Co ona ze mną robi?
Poszedłem do lasu, żeby upolować sobie jakąś zwierzynę. Na początku lasu przeistoczyłem się w wilka.Szukałem czegoś dużego. Nagle wyczułem pewien zapach. Sarna. Jakieś 30 metrów ode mnie. Zacząłem się skradać.20 metrów, 15,10.
Stałem w idealnym miejscu, jeszcze zacząłem się czołgać, tylko 5 metrów dzieli mnie od wybornego mięsa. Wziąłem rozbieg i wyskoczyłem. Zacząłem gryźć szyję, starając się przegryźć tchawice. Sarna zaczęła się rzucać, ale po chwili opadła. Udało się.
Zacząłem rozrywać mięso i łapczywie je jeść.Po skonsumowaniu posiłku,pobiegłem do akademii.
Szybko wbiegłem na samą górę.Drzwi akademii były otwarte,więc nie trudząc się z otwieraniem ich od razu wszedłem.Wszystkie pary oczu zatrzymały się na mnie.
Wampiry groźnie spojrzały na mnie,a inny zaczęli się odsuwać.O co im chodzi?
Cholera!Zapomniałem,że nadal jestem wilkiem.Szybko zamieniłem się w człowieka.
-Co się tak patrzycie?-zapytałem retorycznie.Poszedłem do swojego pokoju.
Na zegarku wybiła 7:55.Za chwile zajęcia.Chwyciłem potrzebne mi książki i zeszyty.I wolnym krokiem wyszedłem z pokoju.
Pierwszą mamy dziś matematykę.Ugh...byłem dość dobry z niej,ale nie przepadam za nią.Jest nudna.
Wszedłem do klasy.Wszyscy spojrzeli na mnie.
-Dzień dobry panie Gilinsky,pięć minut spóźnienia-poinformowała mnie młoda nauczycielka.Wysoka,zgrabna brunetka.Rozpięte cztery guziczki koszuli ukazały większy skrawek biustu.Miała czym się pochwalić.Na jej twarzy pojawił się rumieniec-Proszę usiąść i myśleć o matematyce.
-Postaram się-odparłem z chytrym uśmiechem.Szukałem wolnej ławki,a raczej miejsca.
Puste miejsce było obok...Medison (hihihi).Przysiadłem obok.
<Medison?>
Brak komentarzy
Prześlij komentarz