Rano ciężko było mi wstać, jednak kiedy lecieliśmy już samolotem, praktycznie nie mogłam się doczekać, kiedy wylądujemy. Cały czas byłam uśmiechnięta, co nie jest zbytnio do mnie podobne. Podczas lotu śmialiśmy się z jakiś głupot, rozmawialiśmy o wszystkim i niczym, tak żeby to jakoś szybko zleciało. W końcu znaleźliśmy się na lotnisku. Tam samochodem pojechaliśmy nad przystań, a później już statkiem. Widząc wyspę, mogłam śmiało powiedzieć, że byłam zachwycona. Już parę ładnych lat mnie tutaj nie było, a w końcu właśnie w Hiszpanii się urodziłam, miło więc będzie trochę tutaj pobyć. Alex pomógł mi wysiąść z łodzi. Cały czas dzielnie targał nasze rzeczy, kiedy otworzył mi drzwi do swojego domku, byłam aż w szoku
- Ty tutaj na prawdę spędzałeś wakacje? - Zapytałam zaskoczona stojąc w wielkim salonie
- Tak - Położył torby obok kominka i uśmiechnął się do mnie
- Dlaczego po prostu tutaj nie zamieszkacie? - Zapytałam idąc do kuchni, gdzie wszystko wyglądało jakby było nowe, nieużywane
- Praca, szkoła, obowiązki, to jest po prostu odskocznia - Wzruszył ramionami, przytulając mnie od tyłu
- Całkiem miła odskocznia - Odwróciłam się do niego, żeby spojrzeć na jego uśmiech
- Podoba Ci się? - Zapytał kładąc swoje dłonie na moich biodrach
- Bardzo - Przyznałam - Idziemy na plażę? Chętnie bym popływała - Powiedziałam z uśmiechem
Alex?
Brak komentarzy
Prześlij komentarz