Kiedy poczułam zimny powiew wiatru na korytarzu zatrzymałam się
- Wiesz co, idź nam zajmij miejsce, a ja się tylko cofnę po bluzę, jest strasznie zimno - Uśmiechnęłam się lekko do Alexa, i poszłam w stronę swojego pokoju. Wyciągnęłam z szafy jakąś bluzę, którą się okryłam. Ruszyłam w stronę stołówki zapinając po drodze bluzę, kiedy znalazłam się na ziemi. Spojrzałam zła, na owego osobnika
- Czy Ty w ogóle patrzysz jak łazisz?! - Warknęłam, jednak ten wyglądał jakby mnie nie słuchał - Słuchasz mnie? - Zapytałam patrząc na niego jak na idiotę
- Tak przepraszam, jestem Jose, przed chwilą przyjechałem - Podał mi rękę uśmiechając się jak głupi.
- A co mnie to? - Podniosłam jedną brew wymijając go - Spieszy mi się, nie chce głodować - Dodałam jedynie na odchodnym
- Jest kolacja? - Zapytał, jakby godzina na to nie wskazywała
- Nie śniadanie - Przewróciłam oczami i poszłam dalej. W stołówce wzięłam na tackę jakąś sałatkę po czym usiadłam się obok Alexa
- Co tak długo? - Spojrzał na mnie, skubiąc swojego kurczaka
- Jakiś nowy na mnie wpadł - Wzruszyłam ramionami wkładając do ust kawałek bułki
- Nowy? - Podniósł jedną brew, przyglądając mi się uważnie
- Przedstawił się, ale nie zwróciłam nawet uwagi na jego imię. Popchnął mnie torbą przez przypadek - Wyjaśniłam - A tak w ogóle kiedy wyjeżdżamy? - Uśmiechnęłam się lekko
- Kiedy chcesz - Odpowiedział uśmiechając się krótką
- No ej - Dźgnęłam go lekko łokciem - Nie dąsaj się tak, pomyśl lepiej o naszym wyjeździe - Podałam mu na widelcu kawałek pomidora - A teraz robimy AAAA
- Taiga - Spojrzał na mnie rozbawiony
- Dalej - Zaczęłam go łaskotać po brzuchu
- Nie - Powiedział hamując śmiech
- Albo otworzysz buzię, albo całą koronową bieliznę zostawię tutaj, a do Hiszpanii wezmę jakąś babciną bieliznę, i jak mnie w niej zobaczysz to odechce Ci się wszystkiego - Wyszeptałam grożąc mu
- Nawet takiej nie masz
- To kupię - Wyszczerzyłam się, ciągle czekając aż otworzy usta
Alex?
Brak komentarzy
Prześlij komentarz