Kiedy już prawie odpiłem stanik,dziewczyna nagle mnie odepchnęła.Lecz byłem już naprawdę blisko i nie dałem ze wygraną.Po chwili uderzyła mnie w twarz.
-Zostaw mnie!-pisnęła.Odsunęła się ode mnie.Szybko nałożyła ubranie i wybiegła z pokoju.
-Suka-szepnąłem sam do siebie i od razu zasnąłem.
Rano obudził mnie kac morderca.Od razu sięgnąłem do pułki gdzie trzymałem tabletki.Wziąłem dwie i popiłem wodą,która leżała na ziemi.
Z wczorajszego wieczoru pamiętałem jedynie,że graliśmy w butelkę.Dalej film mi się urwał.
Wziąłem szybki prysznic i ubrałem świeże ubrania.Zszedłem na dół na śniadanie.Zobaczyłem Medison.Wziąłem jakieś kanapki i ruszyłem do niej.Usiadłem przed nią.
-Idź stąd-warknęła.
-Co ty taka?-zapytałem,nadal nie wiedząc o co chodzi.
-Co,policzek już nie boli?A może poprawić,żebyś trzymał się ode mnie z daleka?-powiedziała zdenerwowana.
Okres ma czy co?
Nagle wstała i wyszła.
Od razu ruszyłem za nią.
-Medison!-krzyknąłem,ale ta nawet nie uraczyła na mnie spojrzeć.
Podbiegłem i chwyciłem za jej lewy nadgarstek.
-Puść mnie!-wrzasnęła,Wszyscy zaczęli się patrzeć na mnie.
-Nie!O co ci chodzi?-zapytałem spokojnie.
-Co za fiut-burknęła.
-O co ci chodzi?Nic nie pamiętam z wczoraj.
<Medison?>
Brak komentarzy
Prześlij komentarz