piątek, 13 listopada 2015

Od Carmen do Lucasa

Była akurat lekcja Historii okropnie mi się nudziło. Właśnie w takich sytuacjach ujawniają się zalety siedzenia przy oknie. Zamyśliłam się patrząc jak gwałtowny wiatr kołysze drzewami rosnącymi przy akademii oraz cieniutkim strużkom deszczu spływającym wartko po szybie. Westchnęłam cicho. Siedzę już trochę w tej akademii, a nadal nikogo nie znam. Nienawidziłam się w tej chwili za to, że nie potrafię nawet normalnie z kimś porozmawiać. Nagle z zamyślenia wyrwał mnie głos nauczyciela
- Panna Evans widocznie zna odpowiedź na moje pytanie, skoro pozawala sobie na nieuwagę - Facet patrzył się na mnie wrednym i pretensjonalnym wzrokiem
W klasie zapadła głucha cisza. Siedziałam jak wryta zerkając po bokach.
- Czy mógłby pan powtórzyć to pytanie? - Zapytałam maksymalnie cicho
- AHA! Czyli nie jesteś skupiona na lekcji - Stwierdziła triumfalnym tonem - PAŁA! I masz uważać!
Nie miałam zbytnio wiele czasu na uważanie, bo właśnie zadzwonił dzwonek. Wyszłam z klasy jako ostatnia. Szłam powoli przez korytarz patrząc w podłogę. W jednej chwili poczułam jak uderzam głową w kogoś. Odruchowo się cofnęłam i przy okazji wywróciłam na podłogę. Cała ta sytuacja okropnie mnie zawstydziła, więc moim zwyczajem odrazu oblałam się rumieńcem. Z lękiem podniosłam głowę, by spojrzeć na kogo wpadłam.

< Lucas? >

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

© Halucynowaa | WS | X X X