- Nazywa się Carmen! - Krzyknęła- To znaczy "Hej" - Poprawiła się szybko - A ty jak się nazywasz?
Stanąłem i spojrzałem na nią.. Obciołem ją jak to ja... Stała przede mną niska szatynka...
- Harry a co - zapytałem patrząc na nią ta się chyba przestraszyła
- a nic - powiedziała
- yhy cześć - mruknąłem'
Zacząłem iść tam gdzie zamierzyał. Wyszedłem z akademii i poszedłem do ogrodu usiadłem na ławce. Rozejrzałem się czy nikogo nie było i nie było. Wyjąłem więc paczkę papierosów i wyjąłem jedno z nich włożyłem go do ust i zapaliłem sobie biorąc ogromnego bucha.. Wypuściłem go w postaci kółeczek
Carmen ?
Brak komentarzy
Prześlij komentarz