środa, 11 listopada 2015

Od Lex CD Saymona

Zapadła grobowa cisza. Po chwili uśmiechnęłam się zalotnie i lekko wspięłam na palcach, by móc sięgnąć wargami do jego ucha.
-Na to nie pomogą prośby-wyszeptałam-musisz cierpliwie poczekać...
Z uśmiechem złączyłam nasze dłonie i ruszyliśmy w kierunku akademii.
-Jesteś dla mnie wielką tajemnicą.-powiedział w którymś momecie Saymon.-Mam nadzieję, że pozwolisz mi ją poznać.
-Wszystko w swoim czasie.-odparłam.
-Masz jeszcze jakieś nietypowe hobby?-spytał.
-Hmmm... Gram na gitarze, kocham czytać książki i uprawiać sporty ekstremalne, uwiebiam szkoły przetrwania i militaria i artystycznie tańczę na rurze.
-Na rurze? Chciałbym to zobaczyć.
-Nieskromnie uważam, że nawet całkiem nieźle mi to wychodzi.-Zaśmiałam się, a Saymon spojrzał na mnie z łobuzerskim uśmiechem.
-W zwykłym ubraniu jesteś tak seksowna, że jakbym zobaczył Cię w jakimś stroju do tańczenia, to chyba od razu bym go z Ciebie zdjął.-powiedział, a ja dałam mu kuksańca w ramię. Doszliśmy do internatu i weszliśmy do środka. Był czas kolacji, więc skierowałam się od razu na stołówkę, a Saymon poszedł odnieść swój sprzęt.
Zajęłam mu miejsce obok siebie o zaczęłam zajadać. Jadłam właśnie kanapkę z nutellą, gdy na sali pojawił się Saymon. Miałam nadzieję, że nie pobrudziłam się czekoladowym kremem.
-Jesteś brudna, Lex.-powiedział Saymon z uśmiechem, siadając obok mnie. "Brawo, Lex. Jesz jak warchlaczek."-pogratulowałam sobie w myślach.
-Gdzie?-spytałam i sięgnęłam po serwetkę.
-O, tutaj.-powiedział i uprzedził mnie, wytarł moje wargi i zlizał z nich to, co zostało, a na koniec złączył nasze usta w pocałunku.
-Ej, nie przy stole...-rozległo się kilka głosów. Poczułam na sobie mordercze spojrzenia siedzących blisko dziewczyn, ale niezbyt się tym przejęłam. Ogólnie, opinię innych o nie mam tam, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę. Zjedliśmy z Saymonem lekką kolację i ruszyliśmy do jego pokoju, bo tym razem ja uparłam sie, że go odprowadzę.
-Dziękuję Ci za wspaniale spędzony dzień.-powiedziałam z szerokim uśmiechem.
-Ja tobie także, bo dzięki Tobie przyniósł mi on wiele niezapomnianych wrażeń.-Mrugnął do mnie i uśmiechnął się.
-To dzisiaj śnisz o mnie?-spytałam z szelmowskim uśmiechem.-Jutro rano opowiedzi mi wszystko. Ze szczegółami!
-I vice versa, moja piękna.-odparł, a na jego ustach pojawił się bliźniak mego uśmiechu. Różnica pomiędzy nimi była taka, że ten jego był absolutnie powalający i miękły mi od niego kolana. Chwilę staliśmy w ciszy. Wspięłam się lekko na palce i pocałowałam do w policzek.
-Tylko tyle?-spytał, najwyraźniej zawiedziony.-Taki malutki całus na dobranoc?
-Wy, mężczyźni, jesteście zdobywcami-uśmiechnęłam się.-Dlatego nie można wszystkiego od razu, bo szybko bym Ci się znudziła.-odparłam i poszłam do siebie.
***
Następnego dnia spotkaliśmy się dopiero na śniadaniu. Jadłam owsiankę, kiedy się do mnie przysiadł.
-Hej, Lex-przywitał się z uśmiechem.
-Cześć-także się uśmiechnęłam. Saymon zrobił sobie kanapki i wziął herbaty.
-Wiesz, coś boli mnie ręka.-poskarżył się, dzierżąc kubek. Uniosłam brew i uśmiechnęłam się znacząco.
-Która?-spytałam.
-Prawa.-odparł, a wtedy ja zaczęłam chichotać. Chłopak spojrzał na mnie z nierozumiejącą miną, jednak myślę, że szybko domyślił się, o co mi chodzi, gdy zobaczył wyraz mojej twarzy.
-Ej! To nie tak, jak myślisz!-zaśmiał się.
-Żebyś Ty wiedział, co ja myślę...-mruknęłam, a on podniósł brew i uśmiechnął się.
Zjedliśmy śniadanie i wyszliśmy ze stołówki.
-To jak, opowiesz mi, co Ci się dzisiaj śniło?-spytałam.-Bo skoro tak Cię ręka boli, to wiesz...-zachichotałam i spojrzałam na niego.
Saymon? Tylko pamiętaj, ze szczegółami! ;P

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

© Halucynowaa | WS | X X X