środa, 11 listopada 2015

Od Jassminy do Jacka

Obudziła się rano, przeciągając się niczym kot. Czula się niemrawo i nieobecnie, ale to zapewne przez godzinę - zwykle sypiała do 13, a teraz byla ósma. Wzięła telefon do ręki, napisała parę wiadomości i poszła do łazienki. Szybko wzięła prysznic, wymyła zęby i uczesała się. Założyła czarne rurki i szarawą bluzę adidasa, a włosy związała w wysokiego kucyka. Obejrzała się w lustrze. W akademii na szczęście mundurki nie były obowiązkowe, ale ona czuła się i tak dziwnie. Większość dziewczyn widziała w spódnicach i białych koszulach. Elegancko. A ona ubrala się normalnie.
- To tylko szkoła - mruknęła do siebie.
Przecież nie mogły chodzić codziennie odpicowane.
A może mogły?
W każdym razie chwyciła swoją torbę i wyszła z pokoju. Akademik mieścił się zaraz obok budynku szkolnego, więc nie miała daleko.

Pierwsza lekcja. Porażka.
Druga? Jeszcze gorsza.
O trzeciej to wogóle nie chciała pamiętać.
Nie dość, że wzbudzała zainteresowanie przeniesieniem w środku roku, to wszyscy dowiedzieli się, że została wydalona z poprzedniej szkoły.
Za zaatakowanie człowieka.
Westchnęła cicho, chowając książki do swojej szafki. Pierwsze dni nigdy nie były łatwe i powtarzała sobie za każdym razem, że będzie lepiej. Jednak potrzebowała kogoś bliskiego. A jej kuzyni byli daleko stąd.
Nie wspominając o bracie.
Westchnęła cicho i obróciła się, a książki wypadły jej z ręki. Kucnęła, by je podnieść i po chwili zauważyła buty kogoś przed sobą. Chyba zagrodziła mu przejście.
- P-Przepraszam - wymamrotała, nie chcąc zainteresowania ludzi wokół.
Jej silny charakter został tu zdominowany i stłumiony, a jej się to niezbyt podobało.

Jack?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

© Halucynowaa | WS | X X X